Kilka talerzy poznańskich

         Nie wiem kiedy wyjdę z podziwu, pewnie jeszcze trochę czasu musi minąć, ale ogrom restauracji i olbrzymiego wyboru kulinarnego w Poznaniu jest dla mnie czymś fantastycznym. Ze smutkiem myślę tylko, że przez następne półtora miesiąca, które tu spędzę, nie zdążę spróbować wszystkich tych pysznych zapewne rzeczy, których na próżno szukać w Szczecinie. Ubolewam, bo mimo czterech tygodni spędzonych w Pyrlandii, zjadłam dopiero jej namiastkę.
        Mam to szczęście (a może nieszczęście, o czym zaraz), że moje mieszkanie znajduje się w centrum starego miasta, a więc wiele dobrych knajp znajduje się w zasięgu paru kroków. Wspomniałam o nieszczęściu, ponieważ tyle samo znajduje się np. na Jeżycach, w tym słynny i ponoć najlepszy Kraszkebab, do którego jakoś nie mogę dojechać. Niemniej jednak, będąc już w okolicach rynku, postanowiłam od nich zacząć rozeznanie w temacie jedzenia. Na pierwszy ogień poszedł Fat Bob Burger, który cieszy się opinią najlepszej burgerowni w mieście. Czy jest najlepszy? Nie mam jeszcze porównania, ale naprawdę jest dobry. Lokal znajduje się w jednej z uliczek odchodzących od rynku. Raczej skromny, w środku znajdziemy trzy stoliki i barek z drewnianymi hokerami. Wystrój przyjemny i na czasie, menu przedstawione w fajnej formie deski. Co do głównej atrakcji czyli burgerów, FBB oferuje ciekawe kompozycje z dodatkami typu krążki cebulowe, dżem chilli czy grzyby. To jednak, co najbardziej ich odróżnia od bugerów, które jadłam wcześniej, to wypiekane na miejscu bułki, które są jednocześnie i chrupiące i bardzo miękkie - i tutaj piątka dla Was FBB! Mają też frytki, które wywołały we mnie z początku mieszane uczucia, jednak po drugim razie jestem już ich fanką. Smakują inaczej niż tradycyjne, w zasadzie nawet trudno mi określić jak, to jedna z tych rzeczy, które poprostu trzeba spróbować. Podoba mi się też, że pytają o stopień wysmażenia mięsa, chociaż to podobno standard w Poznaniu. Pieśni pochwalne, które do mnie dotarły nie były przekłamane. Po dwóch wizytach, bilans dwóch pustych talerzy daje Fat Bobowi niekwestionowane zwycięstwo nad moim żołądkiem. Polecam!












      W ostatnim czasie, odwiedziłam jeszcze kilka innych miejsc, o których w telegraficznym skrócie.


The Mexican - sieciówka na Kramarskiej, zaraz obok Fat Boba. Jestem absolutnie zakochana po uszy w wystroju! W ciepły letni wieczór poczułam się jak w prawdziwym Meksyku. Klimat panujący w restauracji, stroje obsługi... chyba zapadło mi to w pamięć bardziej niż jedzenie, które jednak też jest bardzo dobre. Do drinka ze zdjęcia dołączone jest iście meksykańskie zdjęcie w sombrero i zawiścięcie na suficie razem z innymi poszukiwanymi. Moje żółte wdzianko na zdjęciu poniżej, to serwetkofartuszek, który dostałam gdy zamówiłam fajitas, aby się nie pobrudzić :) 







Lodziarnia Kolorowa - Zanim się do niej wybrałam, widziałam wielokrotnie kolejki na kilkanaście osób. Wiedziałam, że to zwiastun dobrego smaku, w końcu tyle osób nie może się mylić. No i mają rację, dzisiaj też spróbowałam i to naprawdę najlepsze lody jakie jadłam. Można się razem z nimi rozpuścić z rozkoszy :)




Ę RYBĘ - Słyszałam sprzeczne opinie, jednak chciałam przekonać się na własnej skórze. No i raczej więcej niestety tam nie wrócę. Kawałki ryby poprawne, jednak "nie urywają". Frytki trafiły do mnie nie świeżo usmażone lecz z lady grzewczej więc minus totalny. Kalmar burger też nie uratował sytuacji, ale był ok. Nie odradzam ale też nie polecam.



Pyra Bar - Super miejscówka! Jak Poznań to oczywiście pyry z gzikiem, no i mimo, że się nie spodziewałam, to pierwsza klasa. Próbowałam też jednej z zapiekanek i również bardzo dobre. Napewno jeszcze pojawią się ziemniaczki na blogu :)





Guac'n'ole - fast food meksykański. Chciałam bardzo spróbować taco, którego nigdy nie jadłam, dlatego kiedy zobaczyłam ten lokal na Malcie długo się nie zastanawiałam. Wrażenia całkiem w porządku jak na bar szybkiej obsługi, jedyne zastrzeżenie do nieroztopionego sera. Napewno jeszcze wrócę aby spróbować ich tortilli.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz