Hola Barcelona !


Kiedy wybierałam miejsce na wakacje, kluczowymi kryteriami były dla mnie pogoda, dostępne atrakcje czy zabytki, oraz oczywiście jedzenie! Hiszpania, a konkretniej Barcelona, obfituje we wszystkie te rzeczy, wydawała się więc idealnym celem wycieczki. 


# ZŁOTE RADY MĄDREGO PO SZKODZIE

Pierwsza najważniejsza zasada - jeśli myślisz, że zabierasz ze sobą dużo pieniędzy, napewno nie zabierasz ich wystarczająco. Szykując się na kulinarny podbój stolicy Katalonii trzeba być przygotowanym na spore, kilkukrotnie wyższe ceny nawet na podstawowych produktach. Przykładowo, przekąska w postaci pizzerinki z piekarni - 7,5 € podczas gdy u nas średnia cena ok. 2 zł. I przy okazji powtarzaj sobie jak matrę - nie przeliczaj tamtejszych cen na złotówki, nie ma to najmniejszego sensu, nabawisz się tylko nerwicy albo depresji.

 Druga sprawa - większość lokali zwłaszcza w porze wieczornej, czyli tradycyjnej hiszpańskiej porze obiadowej, "ma komplet". Dobrze jest więc rezerwować stoliki w upatrzonych wcześniej restauacjach, np. poprzez serwis Tripadvisor, aby nie odbić się od drzwi lub wylądować w przypadkowym lokalu. 

Po trzecie, jedz tam gdzie lokalsi! Obojętnie gdzie będziesz, wybieraj knajpki schowane w mniej uczęszczanych uliczkach, pełne rodzimej społeczności, a nawet takie, które niekoniecznie wyglądają na gwiazdkowe restauracje. Pozory często mylą, zazwyczaj jest tam dużo taniej i o wiele smaczniej! Nam udało się trafić w podrzędnym barze najlepszą paellę podczas wyjazdu. 

MUST EAT 


TapaTapa - sieć barcelońskich lokali, w której wylądowaliśmy pierwszego dnia pobytu. Panierowane kalmary i krewetki świeżutkie i idealnie chrupiące. Paella przesiąknięta morzem ale zostawiająca lekki niedosyt - za mało jego owoców! Padło na ten lokal ze względu na sąsiedztwo naszego hostelu i fakt, że wyświetlali tego dnia mecz Polski. Gdyby nie to, szukalibyśmy małego tapas baru z dala od głównych ulic, tam zjecie najlepiej!

#WSZĘDZIE TAPASY

       Tradycja jedzenia tych małych przekąsek sięga już wielu wieków wstecz i jest na stałe wpisana w obyczaje i krajobraz życia hiszpanów. Gdzie się nie obejrzałam, praktycznie z każdego lokalu wołały do mnie szyldy zachęcające do skosztowania tapas. Wybór jest naprawdę szeroki, chociaż zaczęło się od kromki bagietki z jamón serrano. Teraz chyba najbardziej popularnymi są patatas bravas - czyli pieczone ziemniaki z sosem, najczęściej z wędzonej papryki. panierowane owoce morza czy smażone zielone papryczki - pimientos de Padron. Obojętnie, które wybierzecie, najlepiej jest jeść je w gronie znajomych, dzieląc się i popijając winem oddawać hołd tradycji.To jedna z tych rzeczy, które koniecznie trzeba spróbować. Cena porcji w zależności od rodzaju przekąski waha się od 1 do 8 


Cacao Gastro Bar - coś więcej niż tapasy. Fajny klimat lokalu i świetna kuchnia. Ośmiorniczki baby w tempurze na puree z awokado i pomidorami skradły moje serce (ok. 7 ). Ciekawie smakował też pieczony zielony banan z sałatką. Pod poleceniem tego miejsca podpisuję się obiema rękoma!

#KRAINA SANGRIĄ PŁYNĄCA


La Fonda - najbardziej elegancka a jednocześnie najtańsza i smaczna restauracja ukryta w uliczce w pobliżu La Rambli. Bez rezerwacji nie podchodź, chyba, że masz wrodzonego farta! :)

Chwalić tego, który wymyślił tę boską ambrozję i lek na całe zło upalnej pogody. Nic tak nie pomaga jak kieliszek zimnej sangrii wypełnionej kostkami lodu i owocami. Koneserzy dobrych win nie będą pewnie usatysfakcjonowani ale jak dla mnie jest to drink idealny. Ten popularny hiszpański napój robi się na bazie wina z dodatkiem np. rumu, wody, owoców i dużej ilości lodu.


#PAELLA DOSKONAŁA


Najbardziej popularne hiszpańskie danie, podobnie jak nasz rodzimy bigos, niby z tych samych składników a wszędzie smakuje inaczej. Najlepszą trafiliśmy w barze Bodega Joan, który z ulicy nie wyglądał zbyt zachęcająco. Zrobiłam tam wcześniej rezerwację przez Tripadvisor nie bardzo wiedząc jak prezentuje się miejsce do którego idziemy a jedynie zachęcona pozytywnymi opiniami na temat kuchni. Nie zawiedliśmy się, paella okazała się pełna owoców morza, ryż idealny z tym wspaniałym morskim aromatem i z dodatkiem cytryny (23 € za porcę dla pary).


Pozostałe dania, które zjedliśmy tego wieczora też nie pozostały daleko w tyle ze smakiem. Kotleciki jagnięce (ok. 14 ), wiszący szaszłyk z chorizo i solomillo - polędwiczką wieprzową (ok. 15 ) - mięso pierwsza klasa! Pierwszy raz jadłam też ceviche z dorsza (ok. 8 ) i zakochałam się w takiej wersji tej ryby.

#CHORIZO 


Czy to z pobliskiej knajpki, eleganckiej restauracji czy z najzwyklejszego marketu - trzeba w Hiszpanii jeść chorizo, wszelkiej maści kiełbasy, salami czy osławione szynki serrano!



#OWOCE MORZA


Nie można być w kraju nad morzem śródziemnym i nie spróbować bogactwa jakie oferuje. Zazdroszczę tym, którzy na codzień mają dostęp do tych świeżych pyszności. Różnej maści krewetki, mule, ostrygi, ośmiornice, kalmary czy homary. Tego ostatniego zjadłam po raz pierwszy w życiu i po pokonaniu trudności z dostępem do jego mięsa byłam zachwycona.  

#MERCAT DE LA BOQUERIA


         Magiczne miejsce, kwitnące życiem i bogactwem kolorów, zapachów i aromatów. Wielki wybór owoców, warzyw, mięs, słodyczy, ryb... wszystkiego czego dusza zapragnie. Do zjedzenia na szybko gotowe przekąski jak empanadas, smażone owoce morza czy egzotyczna pitahaja. Pomiędzy straganami upchane niewielkie bary do których ciężko się dopchać. 


#COŚ INNEGO - BURGER CZY PASTA?

Jak w każdym dużym mieście tak i w Barcelonie znajduje się multum lokali serwujących kuchnie z całego świata i specjalizujacych się w różnych potrawach. Słyszałam wcześniej wiele pozytywnych opinii na temat burgerów, a że wszyscy należymy do ich wielkich fanów, nie mogliśmy odmówić sobie spróbowania ich w wersji katalońskiej.


Makamaka Beach Burger - super miejsce niedaleko plaży Barceloneta. Klimat iście nadmorski i mega pozytywny. Uśmiechnięta załoga i pełno ludzi zadowolonych ze swoich burgerów, które są naprawdę konkretne! Miejsce, do którego wróciłabym jeszcze nie raz i nie dwa! Cena za burgera ok. 8 .


Bacoa - Barceloneta - równie smaczne i również przy plaży. Plus za fajny sposób zamawiania poprzez wypełnienie "ankiety" i dowolność w modyfikowaniu gotowych pozycji z menu. Ceny w zależności od wybranej pozycji i składników od 5,95 do ponad 10 .


Pasta Bar - robiony na miejscu makaron z wybranymi sosami a wszystko przygotowywane na waszych oczach. Pycha, zwłaszcza tagliatelle carbonara bez dodatku śmietany z wyczuwalnym smakiem żółtka (6,9 ). Rigatoni z pesto bez specjalnych zachwytów, ale makaron przygotowany w punkt (5,9 €).


Smak lodów, który koniecznie chciałam wypróbować - crema catalana, nie powalił mnie na kolana, może dlatego, że nie jestem fanką karmelu w dużej ilości. Warto jednak wypróbować. To za czym będę z pewnością tęskić to lody naturalne na patyku - sztos! Dostępne w wielu miejscach w Barcelonie za ok. 2 €.


Meksyk w Barcelonie? Wbrew pozorom dużo jest lokali serwujących dania w takich klimatach. Na smakowite burrito polecam Chill Bar, w sąsiedztwie bazyliki Sagrada Familia.


Pisząc ten post i oglądając zdjęcia zapragnęłam wrócić tam jeszcze raz... Mam nadzieję, że i Wam narobiłam ochoty na wizytę w Hiszpanii i przekonanie się o jej smakowitości na własnej skórze. Tymczasem jednak hasta la vista, España!


4 komentarze:

  1. Byłem w Hiszpanii kilka lat temu i za każdym razem, jak widzę takie artykuły i zdjęcia - chcę wrócić. Barcelona była chyba najbardziej zjawiskowa, zresztą - jak cała Katalonia - jest po prostu piękna. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś byłem w Barcelonie ale widzę po zdjęciach, że tam można przytyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo żałuje że jeszcze w swoim życiu w Barcelonie nie byłem. Muszę to szybko zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślałam,że ja jedyna uwielbiam poznawać dany kraj i kulturę przez KUCHNIE. Uwielbiam smakować, poznawać nowe smaki i połaczenia, uwielbiam próbować dań regionalnych w miejscowych knajpkach! Aż chciałoby się pojechać na wakacje.

    OdpowiedzUsuń