Atelier Japońskich Smaków Mugi (Plac Zgody)


Miejsce, w którym przez dobre kilkanaście minut doznawałam największego kulinarnego upokorzenia, poprzez nieumiejętność jedzenia pałeczkami śliskiego makaronu.





Atelier Japońskich Smaków Mugi za swoją lokalizację wybrało miesce przy placu Zgody, w którym wcześniej nie mieściły się gastronomie warte większej uwagi. To na co wcześniej specjalnie nie przyciągało, zamieniło się w schludne, nowoczesne i całkiem przyjemne wnętrze z usytuowanym w centralnym punkcie miejscem, w którym dania otrzymują ostateczny sznyt. Dość dotkliwie odczuwalnym minusem restauracji jest brak klimatyzacji i zaduch nawet bez upalnej pogody - ratunkiem wtedy jest jedynie miejsce na ogródku przed Atelier. Niezbyt komfortowe są też odległości między stolikami, które są tak blisko siebie, że poruszanie się między nimi jest nieco kłopotliwe. Na samych stolikach znajduje się coś, co może wprowadzić w lekką dezorientację - to ozdoba czy może amuse-bouche oczekujący na gościa? Okazuje się, że te dziwne kształty znajdujące się w szklance to smażony makaron, który można jeść. Nie pokusiłam się jednak o spróbowanie. Podczas wizyty ubodła mnie też nieco obsługa, zainteresowana klientem jedynie na minimalnym poziomie - dzień dobry/proszę/dowidzenia a talerze po przystawkach czekały na naszym stole do momentu uregulowania rachunku za cały obiad i wyjścia z restauracji.


Podczas wizyty towarzyszył mi kolega, udało mi się więc spróbować więcej dań niż w pojedynkę. Na pierwszy ogień zamówiliśmy przystawki- sałatkę wakame (15 zł) z ogórkiem, papryką, sosem octowo-sojowym i sezamem oraz gyoza (10 zł) - pierożki z mięsem. O ile pierożki okazały się pyszne, bardzo delikatne i idealnie komponujące się z sosem, to sałatka nie zrobiła na nas specjalnego wrażenia. Wodorosty same w sobie bardzo dobre, jednak sos sojowo-octowy w sałatce okazał się ledwie wyczuwalny przez co całość była trochę mdła.


Pierożki gyoza (10 zł)



Sałatka Wakame (15 zł)



Smaczne pierożki rozbudziły na dobre mój apetyt na oryginalne makarony, na których temat słyszałam już niezliczoną ilość pochwał. Zdecydowałam się na zestaw Ebi Tempura - Udon, czyli rosół z makaronem udon na ciepło oraz warzywa i owoce morza (konkretniej krewetka i paluszek krabowy) w tempurze. 


Ebi Tempura - Udon (33 zł)

Fajny sposób podania, zupełnie inny od tego z jakim spotykamy się w Polsce. Jest jednak również bardzo kłopotliwy dla kogoś nieobeznanego ze sztuką jedzenia pałeczkami. Udon, czyli ten gruby, japoński makaron podany w misce z wodą, należy przy użyciu pałeczek zanurzyć w bulionie. Trudną sztuką, przynajmniej dla mnie, okazało się samo złapanie tych śliskich nitek nie mówiąc już o przemieszczaniu ich gdziekolwiek. Koniec końców zjadłam jednak całą swoją porcję i jestem umiarkowanie zadowolona z tego dania. Makaron bardzo na plus, ciekawy i bardziej gumiasty niż te, które jadłam do tej pory. Jestem jednak trochę zawiedziona bulionem. Nie jestem ekspertem od japońskich zup, ale myślałam, po wszystkich zachwytach w opiniach, które wcześniej słyszałam, że będzie głęboki, wyrazisty i bogaty w smaku a maczanemu w nim makaronowi doda aromatu. Nie odeberałam go jednak z takim samym entuzjazmem, okazał się dla mnie jedynie zwyczajnym wywarem. Na pochwałę zasługują natomiast warzywa, krewetka i paluszek krabowy w tempurze. Każdy kawałek lekki, mięciutki i pokryty cieniutka warstwa tempury - to lubię. Jedynie sos, podobnie jak wspomniany wcześniej bulion, mógłby być bardziej wyrazisty - na maczanych w nim kawałkach nie był w ogóle wyczuwalny.




Zestaw sushi (35 zł)
6 szt maki (łosoś/ogórek/rzepa), 5 szt. nigiri (tamago/krewetka/tuńczyk/łosoś), 3 szt. california (łosoś, tamago, ogórek, surimi)

Smaczne i świeże ryby i dodatki w dobrze przygotowanym ryżu. Nie jest to może najlepsze sushi jakie jadłam, jednak cena jak i smak przyzwoie. Przeszkadzała mi jedynie wielkość rolek california - były o wiele za duże jak na jeden kęs, przez co ciężej się je jadło.

Wizytę oceniam raczej na plus, jednak Mugi nie zjednało sobie we mnie kolejnego oddanego fana. Może bardziej się przekonam po kolejnej wizycie i przetestowaniu innych dań - np. smakowicie wygądającego smażonego makaronu czy ramenu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz