Trudno mi sobie wyobrazić, jako zdeklarowanemu mięsożercy, pełny zestaw obiadowy bez kawałka mięsa. I chociaż chciałabym częściej z niego rezygnować, zazwyczaj jednak kończy się to tylko na chęciach. Ostatnio koleżanka wybierała się do wegetariańskiej restauracji 5 Smaków. Wiedziałam, że to moja szansa na przekonanie się do lżejszej i zdrowszej kuchni.
O miejscu wiedziałam właściwie tyle co nic. Dowiedziałam się o nim tego samego dnia, ale postanowiłam zaryzykować, słuchając pozytywnej opinii koleżanki. Lokal okazał się całkiem przyjemny. Bardziej może w stylu baru niż restauracji, jednak w bardzo fajnym klimacie. Kuchnia i całe menu opracowywane jest przez dietetyka, a gotuje się tutaj zgodnie z zasadą pięciu przemian lub inaczej - tytułowych pięciu smaków. Istotą w przygotowaniu dań zgodnie z tymi zasadami, jest równoważenie wszystkich smaków, poszanowanie dla praw natury oraz uwzględnienie energii pożywienia i pór roku.
Zanim złożyłyśmy zamówienie, spędziłyśmy chwilę na rozszyfrowywaniu menu. Miałam ochotę na seitana, czyli "niby mięso", o którym już wcześniej słyszałam. Nie byłam jednak w nastoju na ryzyko, że nie przypadnie mi ono do gustu. Na pierwszy ogień zdecydowałyśmy się na zupy, a kilka minut oczekiwania umiliły nam szklanki świeżego soku pomarańczowo-pietruszkowego, który okazał się fajnym orzeźwieniem.
Zupa z fasolki szparagowej (9 zł)
Bardzo lekka, warzywna zupa, w smaku jak klasyczna jarzynowa. Tylko w zdrowszej wersji, bez śmietany i posmaku wywaru mięsnego, bo gotowana rzecz jasna bez dodatku wszelkiej maści "porcji rosołowych". Nie uważam jednak, by specjalnie zubożyło to smak tej zupy. Okazała się smaczna, dla mnie może odrobinę za mało słona.
Zupa marokańska (10 zł)
Mój wybór okazał się mniej trafny niż mojej towarzyszki. Podobnie jak w przypadku poprzedniej zupy, wywar był bardzo lekki ale też zdominowany przez goryczkę, której nie byłam w stanie zidentyfikować. Wiele razy już podkreślałam, że bardzo lubię orientalne smaki, zaliczam do nich również te arabskie. Coś mi jednak w tej zupie nie pasowało. Szczęście, że lubię ciecierzycę, która mięciutka i w towarzystwie ziemniaków i innych warzyw odrobinę przyćmiła gorycz płynu i pozwoliła mi na względne zadowolenie z zamówienia.
Placek węgierski na mące kukurydzianej z gulaszem warzywnym (16 zł)
Dania główne okazały się dużo lepsze w smaku od zup. Placek ziemniaczany idealnie chrupki, przygotowany z nie za dużą ilością mąki. Jako dodatek bardzo smaczny gulasz warzywny i wcale nie odczułyśmy braku mięsa, a ową porcją naprawdę da się nasycić.
Kotleciki z pora, ziemniaków i orzeszków z sosem indyjskim oraz kaszą bulgur (19 zł)
Najlepsze danie podczas całej wizyty. Kotleciki okazały się smaczne, chociaż jak dla mnie za mało słone - ale skoro kolejny raz to podkreślam, najwyraźniej mam problem z dozowaniem soli ;). Sos i kasza do zestawów obiadowych pozostają do wyboru przez klienta. Ja postawiłam na sos indyjski oraz kaszę bulgur. Sos nie był zbyt smaczny i ponownie, słabo doprawiony jak na "indyjski", żałowałam, że nie zdecydowałam się na pomidorowy, który bardziej pasowałby do ziemniaczanych kotlecików. Kasza natomiast była jak na mój gust odrobinę przegotowana. Jako dodatek do wybranego dania serwowany jest jeszcze zestaw świeżych surówek, który odrobinę ratuje cały talerz.
Pycha! nastepnym razem sie wybiore !
OdpowiedzUsuń50 year old Account Coordinator Deeanne McGeever, hailing from Dolbeau-Mistassini enjoys watching movies like The Private Life of a Cat and Mushroom hunting. Took a trip to Kasbah of Algiers and drives a Bentley 4 Litre "The Green Hornet". Dowiedz sie tutaj
OdpowiedzUsuń